Biografia Iłły - dom
Willa Milusin w Sulejówku

Dlaczego Piłsudski wybrał Kazimierę Iłłakowiczównę na sekretarza?

Czytając pamiętnik Kazimiery Iłłakowiczówny poświęcony jej pracy w charakterze osobistego sekretarza Józefa Piłsudskiego: ("Ścieżka obok drogi") zastanawiałam się jak to możliwe, że to właśnie ona pełniła tę funkcję. Książka biograficzna "Iłła" Joanny Kuciel-Frydryszak pomaga nam przybliżyć się do odpowiedzi na to pytanie.
0 Shares
0
0
0

Nieprzenikniona Iłła

Dlaczego dziwi mnie, że Kazimiera pełniła tak istotne stanowisko?

Rzecz w “kiepskim” pamiętniku Iłły (tak na nią mówiono): zapisane strony pamiętnika nie oddają istoty pełnionej przez nią funkcji, gubią się w faktach i nie rozumieją realiów. Autorka nie przybliża postawy Piłsudskiego, w zasadzie – o paradoksie! – w ogóle się na nim nie koncentruje, choć zapewniała w przedmowie, że siebie usuwa w cień, aby hołd oddać Marszałkowi. W zamian za to grzęźnie w drobiazgach i natręctwach.

Co zatem czyniło Kazimierę Iłłakowiczównę wyjątkową? Sięgnęłam po jej biografię autorstwa Joanny Kuciel-Frydryszak pod tytułem “Iłła” wydanej w 2017 roku przez wydawnictwo “Marginesy”. Pomyślałam, że przekartkuję parę rozdziałów i szybko pozyskam wiedzę. Ale nawet nie wiem kiedy połknęłam ją całą, tę Iłłę. Ledwie odnotowałam proces czytania (nota bene również wciągające były “Służące do wszystkiego” Joanny Kuciel-Frydryszak).

Poświęćmy więc trochę uwagi tej książce. Biografia napisana jest spokojnie, z uważnością, od narodzin bohaterki do jej grobowej deski. Autorka stara się przedstawić życiorys Iłły naświetlając go z różnych stron, czasem głos oddając samej bohaterce, innym razem jest to wielogłos osób ją znających.

Jakiś czas temu czytałam recenzję tej książki na blogu “Zdaniem Szota”, która nie była zbyt pochlebna: “Styl, w którym Joanna Kuciel-Frydryszak pisze “Iłłę” jest mocno beznamiętny, autorka jest biografistką prawie nieobecną, relacjonuje życie wybitnej poetki przykładnie, rzetelnie, bez uniesień i bez “feelingu”.[…] przeczytałem ponad 400 stron i choć bliższą mi się Iłła wydaje niż była wcześniej, to trudno mi ocenić jej rolę w poetyckim świecie.”

Rzeczywiście autorka rzadko pozwala sobie na komentarz do wydarzeń czy decyzji życiowych Kazimiery. Zadaje pytania o uczucia, motywacje, światopogląd Iłły, ale wiele z tych pytań pozostawia bez odpowiedzi. Wyczuwa się sympatię autorki do bohaterki, ale różne niewygodne fakty biograficzne wcale nie są pomijane. Zastanawiam się czy książka nie jest celowo napisana w ten sposób? Pasuje do osobowości przedstawionej bohaterki. Czyż tak nieprzenikniona osoba jaką była Kazimiera Iłłakowiczówna zasługiwałaby w biografii na obnażenie? Czy tak bogaty żywot poetki targający nią po odmętach systemów, światopoglądów i zakątków Europy mógłby podlegać jakiejś klasyfikacji czy diagnozie? Może nawet sama bohaterka w tych życiowych zawirowaniach nie miała przestrzeni na “feeling”?

Jej biografia jest jak opera: co chwilę podnosi się kurtyna i następuje kolejny Akt z całkowicie nową scenografią i nowym dramaturgicznym napięciem. Jest to jednak dzieło operowe bez historii miłosnej; dominują w nim partie solowe oraz mocno wybrzmiewający chór świata zewnętrznego. A libretto trwa prawie cały wiek (poetka żyła najprawdopodobniej 94 lata; podawane są różne daty jej urodzenia, ale najpewniej były to lata 1889-1983).

Czytelnikowi pozostaje pokusić się o samodzielną interpretację motywacji i działań bohaterki. Tym tropem idąc wracam do mojego głównego zapytania:

Dlaczego spośród tylu wybitnych osób Piłsudski wybrał właśnie JĄ?

No to teraz będzie ciut biografii Iłły, a potem będziemy typować, co mogło się Marszałkowi spodobać. Trzeba wziąć oddech, żeby przeczytać te spore akapity z życiorysu poetki. Można też od razu przejść do punktacji gdzie obstawiam odpowiedzi.

Urodzone w Wilnie, Kazimiera i jej starsza siostra Barbara były nieślubnymi dziećmi i na dodatek zostały szybko osierocone. Tułały się po rodzinie, aż kilkuletnią Iłłą zaopiekowała się hrabina Zofia Buyno z arystokratycznej rodziny Plater-Zyberków. Odtąd Kazimiera mieszkała u przybranej matki w majątkach ziemskich tej rodziny w Inflantach (które po I wojnie światowej znalazły się na terenie Łotwy) i była wychowywana w duchu arystokratycznym. Po kilku latach pod skrzydła tej samej rodziny została przygarnięta również siostra Kazimiery – Basia, ale nigdy nie zaznała tak solidnej opieki i edukacji jak Kazia. O wykształcenie bardzo dbano, także o znajomość języków obcych (np. Kazia już wtedy przyswoiła biegle język niemiecki, gdyż jej bona i służba pochodząca z Bałtów posługiwali się tym językiem). Będąc nastoletnią panienką przeniosła się ze swą przybraną matką do Warszawy, aby uczęszczać na pensję do Cecylii Plater-Zyberk. Z tamtego okresu odnotowujemy młodzieńczy bunt Iłly, która po raz pierwszy doznała szoku poznawczego i upokorzenia związanego z tym, że jest nieślubnym dzieckiem, a jej ojciec pozostaje owiany tajemnicą. Bunt ten wymierzony był głównie przeciwko przybranej matce, a jego skutkiem było porzucenie nauki w Warszawie i wyjazd 16-letniej Iłły, już debiutującej poetki, do Petersburga, gdzie kontynuowała naukę w gimnazjum i później zdała tam maturę. Taką woltą zadała cios hrabinie Buyno, ale też przede wszystkim sobie. Później w życiu żałowała tej okrutnej decyzji i zranienia osoby, która była “jedynym sercem, przy którym znalazła całkowite zaspokojenie”. Przybyła do Imperium Rosyjskiego, trawionego akurat rewolucją 1905-1906, co zapewne nie pozostało bez wpływu na nią, bo zaczęła przejawiać lewicowe poglądy. Dodatkowo, zapewne w ramach buntu przeciw gorliwemu katolicyzmowi wyznawanemu przez przybraną matkę, Kazia weszła w szeregi postępowej młodzieży i zaczęła deklarować się jako ateistka. Ale wciąż jest na utrzymaniu Plater-Zyberków.

Po roku pobytu w Imperium Rosyjskim przyjeżdża do swej przybranej matki, mieszkającej wówczas we Fryburgu w Szwajcarii, znanym ośrodku katolików szwajcarskich i licznej Polonii. Ale hrabina ma z nią znów same kłopoty. Kazimiera głównie zadaje się z lewicującą młodzieżą, w tym z anarchistami rosyjskimi, którzy po wydarzeniach 1905 w Rosji musieli stamtąd uciekać i kontynuowali studia na uniwersytetach zachodniej Europy. Hrabina Byuno robi co może. Wysyła Kazimierę do sanatorium we włoskim Tyrolu (żeby się leczyła z “melancholii”), potem do Genewy, a w 1908 roku do Oxfordu. Poetka dzięki temu ostatniemu wyjazdowi rozwija się intelektualnie, w tym przyswaja język angielski, jako kolejny po rosyjskim, niemieckim, francuskim, które zna bardzo dobrze. Hrabina wysyłając swą podopieczną do college’u Northam Hall w Oxfordzie miała intencję, aby ta pozyskała wiedzę z zakresu historii i literatury Anglii. A Kazimiera korzysta z aktywnych wówczas ruchów kobiecych pod przewodnictwem pani Pankhurst i z awangardowych metod rozwoju dla twórczych kobiet: uczestniczy w kursach przemawiania i argumentacji, które nazwalibyśmy dziś debatami oksfordzkimi. Podczas późniejszych pobytów w Anglii była wciąż pod wrażeniem feministycznych działań sufrażetek, nawet została przez nie zaangażowana do sprzedaży ich gazet i broszurek na ulicach Londynu. Ale ten pierwszy pobyt w Londynie został przerwany śmiercią jej przybranej matki.

W 1910 roku rozpoczęła studia w Krakowie na filologii polskiej przy Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Istotnym do odnotowania jest jej udział na pierwszym roku studiów w dużym antyklerykalnym strajku studentów. Przede wszystkim uczestniczyli w nim komunizujący studenci, wyrzuceni jeszcze w 1905 roku z uczelni rosyjskich. Poetka przechodzi w tym okresie wewnętrzną burzę światopoglądową. Mieszka w internacie u sióstr Urszulanek, ale odmawia chodzenia na Mszę św. Uczestniczy w organizowaniu różnych bali charytatywnych. Z kolei od roku 1911, jak sama pisze, przeżywa gwałtowną reakcję przeciwko socjalizmowi i pracy społecznej.

W tym roku poznaje Józefa Piłsudskiego (który też akurat “wysiada z tramwaju” zwanego socjalizmem), mieszkającego wówczas w Krakowie na Szlaku. Siostra Kazimiery, Barbara, wynajmowała od “państwa Józefostwa Piłsudskich” – jak się wyrażała Iłła – jeden z trzech pokoików, służąc Komendantowi różnymi tłumaczeniami, a także opracowywaniem tekstów w jego przygotowawczych pracach wojskowych. Kazimiera trochę nie wierzy w te wszystkie prace “powstańcze”, ale chętnie bywa w tym domostwie, wśród tłumu odwiedzających; najbardziej zapamiętała intensywny zapach z kuchni. Z czasem stała się gorącą orędowniczką i wyznawczynią Piłsudskiego.

W okresie przed I wojną światową Kazimiera jest znów w Londynie (wtedy co rozdaje broszurki sufrażetek), a w Galicji Komendant przygotowuje polskie kadry wojskowe. Także w Londynie trwa zapisywanie Polaków do organizacji wojskowej. Kazimiera zgłosiła swój akces i zaczęła się uczyć strzelać. Potem pisze emocjonalny list do Piłsudskiego, że chce być adiutantem w tym jego “powstaniu”. O dziwo, przyszły Marszałek odpisuje, nie wyśmiał listu, ale polecił Kazi służbę pomocniczą.

Żywioł wojenny zmiótł te plany. Wybuch wojny zastaje Kazimierę w kraju jej lat dziecinnych, w Inflantach polskich, gdzie leczy się na płuca. W 1915 roku wstąpiła do służby pielęgniarskiej w armii rosyjskiej, do oddziału, w którym służbę pełnili Polacy. Przez dwa lata jej zespół medyczny poruszał się konnym wozem za frontem, by nieść pomoc rannym. Sama nabawiła się przy tym dyzenterii i ledwie uniknęła śmierci. Następnie czas naporu bolszewickiego przeżyła w Petersburgu (i w podmiejskim majątku Plater-Zyberków), a z końcem wojny cudem udało jej się opuścić Rosję i jej rewolucję i przedostać się do Warszawy. Odtąd następują szczęśliwe lata. Dostaje pracę na wysokim stanowisku w swym – jak się później okazuje ukochanym – Ministerstwie Spraw Zagranicznych (posadę otrzymała dzięki znajomościom zawartym w domu na Szlaku). To ona redagowała słynną depeszę notyfikującą powstanie państwa polskiego.

Zdjęcie zrobione w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku

W tamtym okresie widywała Piłsudskiego tylko przelotnie. Aż do listopada 1925 roku, kiedy to zadzwonił do niej telefon do biura w imieniu Naczelnika Państwa i zmienił bieg jej życia. Piłsudski zaproponował jej niesprecyzowaną bliżej współpracę oraz wyraził chęć spotkania się.

Uff. A co było dalej z tą współpracą – w teksie o kiepskim pamiętniku.

Sporo tych wydarzeń, prawda? I to w dużych skrótach i przeskokach.

A pomyśleć, że przez ten cały wyżej opisany passus biograficzny, panny Kossakówny, czyli Lilka – Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (która urodzona w 1891 roku była niemal rówieśnicą Iłłakowiczówny) oraz Magdalena Samozwaniec, nie wyściubiły nosa ze swej krakowskiej Kossakówki… Nawet do szkoły nie uczęszczały, bo miały guwernantkę. Mogły się spotkać z Iłłą na jakimś balu charytatywnym w Krakowie… Interesujące jest to, że Kazimiera, która wcześnie debiutowała jako poetka i od razu cieszyła się uznaniem, potem, gdy zaczęły ukazywać się wiersze Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, uznała, że ta jedna może być dla niej konkurencją. I odwrotnie, Lilka uważała, że w poezji tylko Iłłakowiczówna jej dorównuje. A inną ciekawostką jest to, ze wszystkie panie bardzo się lubiły i chętnie spędzały ze sobą czas w Warszawie.

Kończąc dygresję i wracając do pytania dlaczego Józef Piłsudski zadzwonił akurat do Kazimiery Iłłakowiczówny w ten listopadowy dzień? Już wówczas zapewne snuł plany przewrotu, którego dokonał w maju 1926 roku.

Typujemy powody

Patrząc na powyższą biografię, obstawiam, że następujące jej elementy przypadły do serca Marszałkowi (oprócz oczywiście najistotniejszego faktu, że poznali się osobiście):

  1. Iłła pochodziła z Wileńszczyzny tak jak on i tak jak on wychowywana była w majątku szlacheckim.
  2. Miała etap w życiu, gdy sympatyzowała z socjalizmem. Nie za długo, nie za krótko.
  3. Była niezwykle dzielna, zarówno w swym sieroctwie, jak i w tułaniu się po świecie, w czynnym zaprawieniu się w służbie sanitarnej podczas wojny, oraz w bojowej postawie by wstąpić do jego kadr “powstańczych”. Piłsudski co prawda odsyła ją do służby pomocniczej, ale widać w jego biografii, że kobiety angażujące się w czynną walkę bardzo mu imponują.
  4. Znała wiele języków i była gruntownie wykształcona.
  5. Była pełnokrwistym urzędnikiem bez ambicji politycznych. Ważne było jej wieloletnie doświadczenie pracy w MSZ.
  6. Miała świetne pióro i do tego była uznana poetką. To się mogło podobać Marszałkowi; jego ulubiony, osobisty adiutant Bolesław Wieniawa Długoszowski, również pretendował do bycia artystą, poetą, dziennikarzem.
  7. Była osobą twardą, poważną w swych poglądach. Od 1921 powróciła na łono głęboko wierzących katolików i to nie zmieniło się do końca jej życia. Marszałek liczył na pryncypialność na proponowanym stanowisku, ale też na całkowitą dyskrecję. Oprócz tego Marszałek zapewne uważał ją za osobę ciepłą i empatyczną, ale mógł się w tym zakresie pomylić.
  8. Uwielbiała Marszałka.
  9. Była ładna w młodości. Po latach Marszalek przywitał ją słowami: “Chwała Bogu, że się nie roztyłaś”.

 

Dalszej biografii nie przytaczam. Iłła pełniła swą funkcję przy Marszałku aż do jego śmierci w 1935 roku, ale była coraz bardziej oddalona od niego. Utknęła w żmudnej biurowej pracy, on nigdzie dalej jej nie pociągnął w swej misji, chyba się trochę do niej zniechęcił.

A wracając do “Iłły” Joanny Kuciel-Frydryszak – spokojnie jest jeszcze co czytać. Od momentu zostania osobistym sekretarzem Piłsudskiego, Kazimiera żyła jeszcze 57 lat, w tym 36 lat w PRL-u (“w Poznaniu na wygnaniu”).

Poza tym nie zdradziłam, kto był ojcem Iłłakowiczówny, a to bardzo ciekawe…

****

“Challenge” Muzeum Kazimiery Iłłakowiczówny

Chciałam odwiedzić Muzeum Kazimiery Iłłakowiczówny, które znajduje się w Poznaniu na ul. Gajowej 4/8, ale to swego rodzaju wyzwanie: muzeum jest czynne tylko w ostatnią środę miesiąca, tylko o godz. 16 i tylko to po wcześniejszej rezerwacji.

Takie warunki środkowo-tygodniowe i to raz w miesiącu są statystycznie niemożliwe dla osób z innych części Polski, poprosiłam więc swego tatę, mieszkańca Wielkopolski, o taką wizytę i kilka fotek, ale okazało się, że muzeum jest w ogóle teraz nieczynne (?).

Muzeum Kazimiery Iłłakowiczówny na ul. Gajowej w Poznaniu

Skoro nie mam więcej zdjęć z muzeum, to na koniec inna atrakcja.

Zagadka. Czyj to wiersz: Kazimiery Iłłakowiczówny czy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej?

Mógł to być twój głos,

ale nie jest…

Legły przez łąkę wprost koleje;

polem, a potem przez las

pobiegły rączo

i mogłyby złączyć nas,

ale nie złączą.

Łąka jest niska, śliska,

bagno pod stopą ruchome…

Nim twoją dłoń uściskam

– zatonę.

0 Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You May Also Like
byc jak Maria okładka

Dzienniki, listy i reportaże Być jak Maria

Mówi się, że gdy człowiekowi ciężko w życiu, szczególnie wtedy warto sięgnąć po książki. Pozycje bibliograficzne poświęcone Marii Skłodowskiej-Curie należą do tych wzmacniających ducha. Oczywiście można je czytać nie tylko w przypadku chandry :).

Biografie Pożegnanie z Syberią

Początek lat 90-tych XIX w. Maria Skłodowska rozpoczyna naukę na Sorbonie, Jan Ignacy Paderewski rusza na muzyczne tournée po USA, Henryk Sienkiewicz układa "Quo vadis?", a słynna aktorka Helena Modrzejewska gra w repertuarze szekspirowskim. W tym czasie zaś dwaj bracia Piłsudscy: 24-letni Ziuk i rok starszy Broniś, jeden siedzi bez sensu przed chatą we wsi Tunka nad Bajkałem, a drugi właśnie poznał etnografa Sternberga i próbuje sens odnaleźć - na swój prawie 20-letni pobyt na Sachalinie.

Biografie W dzikiej głuszy i na szczytach gór

"Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu S. Kossak" oraz "Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci" to biografie dwóch kobiet autorstwa Anny Kamińskiej. Simona Kossak i Wanda Rutkiewicz urodziły się w 1943 roku i przez niemal pół wieku ich życie toczyło się równolegle. Autorka skupia się na zarysowaniu portretów psychologicznych swych bohaterek. Chce się dowiedzieć co sprawiło, że ich życie było wyjątkowe. Co jeszcze łączy te kobiety i te dwie książki biograficzne?

Biografie Biografia viva i lekcja przyrody

Kiedyś botaniką, mineralogią, paleontologią czy astronomią zajmowali się najwybitniejsi myśliciele danej epoki. Wytyczali granice pojmowania świata i rozwoju cywilizacyjnego. Ogrody botaniczne, kolekcje minerałów, gabinety osobliwości i obserwacje gwiazd przynależały do sfery elit świeckich i duchownych. Czy teraz to tylko "parki jurajskie" i frajda dla koneserów? Biografistka Krystyna Buzarewicz przez rok żyła życiem XVII-w. botanika, Jerzego Andrzeja Helwinga, swojego krajana z Węgorzewa.

Biografie “Lata” Annie Ernaux czyli rodzice Mikołajka

W książce "Lata" noblistki Annie Ernaux najbardziej zafrapował mnie obraz Francji jaki wyłania się z tej autobiografii. Trzeba wielkiej odwagi, aby przedstawić własne pokolenie jako społeczeństwo znudzone, powierzchowne i opętane dobrami doczesnymi. A może nie zrozumiałam jej historii?